Biznes od zera? Tak, to możliwe. Poznaj naszą historię i zobacz jak powstaje marka dwóch mam.

Jak to się w ogóle zaczęło?

Nasza przygoda zaczęła się 7 lat temu na basenie z dziećmi. Nasze maluszki miały wówczas ok. 6 i 9 miesięcy. Oj, nie były to lekkie chłopaki 🙂 Obie dźwigałyśmy ciężkie foteliki samochodowe z chłopcami, torby z rzeczami na basen i dla dzieci, no i swoje torebki z dokumentami, portfelem, kluczami itp.

Nieźle musiałyśmy się namachać, do tego po schodach, żeby pójść po bilety i do szatni. Wtedy padło pytanie: Czemu ten fotelik nie ma kółek?

Tak się składa, że obie jesteśmy kobietami czynu i lubimy działać od razu, a nie planować i odkładać na później. Więc ruszyła burza mózgów… Jak dopiąć kółka? Jakie kółka? Za co chwycić? czy to w ogóle będzie jeździło? i tak dalej…

Po powrocie do domu miałyśmy już wstępny plan działania, co trzeba sprawdzić, gdzie poszukać, narysować każdy element i co najważniejsze spotkać się ponownie, żeby dalej pracować nad pomysłem.

Ku naszemu zdziwieniu po przeszukaniu Internetów wzdłuż i wszerz nie znalazłyśmy takiego rozwiązania. Jedyny produkt, który rozwiązywał podobny problem to był foteliko-wózek. Ale nam nie o to chodziło. My już miałyśmy swoje foteliki. Potrzebowałyśmy rozwiązania, które będzie uniwersalne i możliwe do zastosowania wtedy jak już mamy i dziecko i fotelik. Przy pierwszych dzieciach będąc w ciąży nikt nie myśli o tym, że za 6 miesięcy będzie mi ciężko dźwigać fotelik samochodowy z maluchem w środku.

Trochę o nas w tamtym czasie

Pracowałyśmy wówczas każda w innej branży – pośrednictwo nieruchomości i kancelaria prawna. Branża dziecięca była nam znana tylko w takim zakresie w jakim jako mamy potrzebowałyśmy jej w danym momencie, czyli zakup pieluch i podstawowych rzeczy dla niemowlaków 🙂 Nie myślałyśmy wtedy ani o nowej pracy, ani o wspólnym biznesie. Ten pomysł nas poniósł na zupełnie nowe i niespodziewane wody.

Jak wyglądał początek prac?

Nasze prace projektowe rozpoczęły się na papierze, a testy materiałów obejmowały liczne wyjazdy do marketu budowlanego po cokolwiek co będzie się dało przymocować do fotelika i dołączyć do tego kółko 🙂 Uchwyt do ciągnięcia też był nie lada wyzwaniem, bo chciałyśmy aby spełniał również funkcję przenoszenia fotelika na ramieniu. Zatem nie mógł być sztywny jak w walizce. Poza tym foteliki różnią się od siebie kształtem i gabarytem, więc rozwiązanie musiało być maksymalnie uniwersalne.

Wtedy nastąpiła sytuacja jak z dobrego filmu – Klaudia chwyciła za fartuch kuchenny i przywiązała go do uchwytu fotelika – to działa! Czyli musi być długie, miękkie i wiązane na pałąku. Tak właśnie powstają wynalazki!

Kiedy już przeszłyśmy do konkretów

Najtrudniejszym elementem do wykonania był adapter, do którego ma być przymocowane kółko. Tu z pomocą przyszła drukarka 3D i bardzo zdolny brat. Opracowaliśmy adapter z miejscem na oś wpinany w otwory na standardowe adaptery wózka. Oczywiście całość musiała być poddana odpowiednim testom i badaniom, które zleciłyśmy eksperckiemu laboratorium.

W kolejnym etapie musiałyśmy już podjąć współpracę z fachowcami, zleciłyśmy wykonanie finalnego projektu, formy wtryskowej i innych elementów na zewnątrz. W tym samym czasie rozpoczęła się procedura patentowa zakończona sukcesem po 4 latach. Tyle trwa bowiem proces uzyskiwania patentu na wynalazek. Gdy już masz produkt trzeba pomyśleć jak przerodzić go w biznes.

Porządkując to w czasie…

Gdy udało nam się wyprodukować pierwszą partię kółek wraz z opakowaniami i wszystkimi komponentami, ruszyłyśmy z nimi w świat w czerwcu 2017 roku. Żeby nie brzmiało to tak bajkowo – pomysł, który powstał na basenie to był początek 2016 roku! Zatem od pierwszej myśli do pierwszego produktu minął rok z kawałkiem (w międzyczasie zdążyło się urodzić kolejne bobasiątko). Co ważne, cały czas dalej pracowałyśmy w swoich branżach. Projekt Rollersy budował się obok naszej drogi zawodowej – a więc wieczorami i często nocami 🙂

Przełomowe wydarzenie

Najbardziej szaloną rzeczą jaką wspominamy do dzisiaj był wyjazd na targi branżowe do Niemiec do Kolonii niespełna 3 miesiące po wprowadzeniu Rollersów do sprzedaży. Było to najcenniejsze doświadczenie jakie zebrałyśmy. Wpakowaliśmy się w 5 osób (w tym dziecko) do SUVa razem z dwoma regałami, linoleum, pufami i kilkunastoma pudełkami Rollersów. Po dotarciu na miejsce okazało się, że nasza przestrzeń stoiska to mała dziura pomiędzy dwoma wysokimi stoiskami.

Nasi mężowie byli przerażeni i mówili, że mamy sobie dać spokój. Jednak my, huraoptymistki, od razu zabrałyśmy się do roboty. Na ścianach sąsiadów rozwiesiłyśmy wszystkie materiały/tkaniny jakie miałyśmy ze sobą. Szybko zmontowałyśmy dwa regały, rozwinęłyśmy linoleum podklejając je wszędzie dwustronną taśmą żeby wyglądało jakkolwiek prosto. Ustawiłyśmy foldery i ulotki, do ściany przykleiłyśmy Rollersowe opakowania, na regał wystawiłyśmy cały towar, który udało się zmieścić do auta. Pozostało tylko liczyć na cud, że kolejnego dnia ktoś zatrzyma się przy naszym “wspaniałym” stoisku.

Targi w Kolonii okazały się sukcesem! Wiele osób zatrzymywało się z ciekawością pytając co to za wynalazek. Wszyscy byli zaskoczeni, że jesteśmy na takich targach zaledwie 3 miesiące po wprowadzeniu produktu na rynek. Udało nam się nawiązać kilkadziesiąt super kontaktów i rozdałyśmy chyba z 300 wizytówek. Była to trampolina i jednocześnie zastrzyk ogromnej motywacji do dalszej pracy.

Jak to ogarnąć?

Biznes od zera to niełatwy temat, ale bardzo fascynujący. Do ogarnięcia jest milion spraw począwszy od produktu czyli projektu, materiałów i produkcji, poprzez ustalenie cenników, warunków współpracy i kosztów wysyłek, zbudowanie strony internetowej, ogarnięcie fakturowania, księgowości, aż po marketing, foldery i ulotki. Z pomocą przyjaciół i znajomych udało się jednak wszystko spiąć! Nasze kochane przyjaciółki pomogły nam w sesji zdjęciowej i postawieniu strony ze sklepem internetowym, z których korzystamy do dzisiaj.

Jeśli zastanawiasz się czy prowadzenie firmy jest dla Ciebie – spróbuj. Najlepiej przekonać się samemu czy prowadzenie biznesu jest dla mnie. Przez pierwsze lata nie rezygnowałyśmy z naszej podstawowej pracy. Całe przedsięwzięcie Rollersowe powstawało po godzinach – da się! Mimo posiadania każda z nas po 2 dzieci – da się. Biznes od zera jest możliwy przy minimalnych środkach, przy pracy na etacie, przy jednoczesnym wychowywaniu dzieci. Pierwsze wysyłki robiłyśmy z domu, a magazynem były garaże i strychy w naszych domach i domach naszych rodziców 🙂 Biuro Rollersowe powstało dopiero po 2 latach w lipcu 2019!

Czy było warto?

Rollersy jako biznes do tej pory sprawiają nam ogromną frajdę, a tworzenie nowych produktów w oparciu o nasze doświadczenia jest jednym z najlepszych etapów pracy. Jednocześnie jestem pewna, że łatwiej jest zmotywować się do działania we dwójkę. Samemu byłoby ciężko pilnować realizacji zadań i nie odkładać wszystkiego na później. Byłyśmy i jesteśmy w tym we dwie i napędzamy się nawzajem jeśli któraś ma spadek energii czy motywacji. Dodatkowo nasi pracownicy i klienci są dla nas siłą napędową bo nie jesteśmy już w tym same i to jest piękne!

Zapraszamy Was do naszego Rollersowego świata. Zobaczcie co do tej pory wymyśliłyśmy żeby ulżyć rodzicom w codzienności. Tworzymy to czego nam brakuje na rynku. Stawiamy na funkcjonalność i bezpieczeństwo. Same korzystamy stale ze wszystkich naszych produktów, a nasze dzieci są pierwszym i najważniejszym użytkownikiem wszystkiego co powstaje pod marką Rollersy. Wpadajcie na nasz Instagram i Facebooka.

Miłego dnia i do przodu! :*

Sandra i Klaudia

założycielki marki Rollersy

o nas właścicielki firmy rollersy